Czerwony

Niektórzy się uśmieją, kiedy przeczytają, że od wczoraj jestem fanką „Czerwonego” i gdybym została zmuszona do wskazania najulubieńszego filmu z tryptyku (oraz być może w ogóle), to właśnie jednak ten. Cieszy mnie to, bo dowodzi, że się trochę zmieniam. Wszystkie trzy filmy opowiadają o relacjach międzyludzkich, ale ten jest najbardziej optymistyczny, chociaż z początku zupełnie na taki nie wygląda. Zachwyca mnie nieodmiennie niewiarygodny talent Kieślowskiego do budowania historii obrazem. On jak nikt chyba inny pokazuje, że kino może być Sztuką. Zamiast opłakiwać Bergmana opłakiwałam więc wczoraj Kieślowskiego, choć prawdę mówiąc nie wiem czy udałoby mu się jeszcze kiedyś nakręcić coś lepszego niż tryptyk. Czy to w ogóle byłoby możliwe.
A poza tym dzięki Mig znalazłam w końcu religię dla siebie.

14 thoughts on “Czerwony

  1. ja się nie uśmieję, mnie to nawet specjalnie nie dziwi, już dawno mówiłam, że nie sposób wybrać ulubiony z tych trzech filmów
    weź zobacz jeszcze ze dwa razy „Niebieski”

  2. goga, miałaś rację, ale musiałam zobaczyć wszystkie na nowo. 🙂 niebieskiego już nie chcę, jest jednak cholernie dołujący 😉

  3. W ten sposób stajesz się moim religijnym wrogiem, a wiesz… wojny religijne potrafią być bardzo okrutne. Aż się boję myśleć, co możesz mi zrobić… mój Ty wrogu. 😉

  4. Niebieski i Czerwony sa tak naprawde bardzo podobne gdyz w obu tych filmach Kieslowski udowadnia za pomocą logiki obrazow a pozwala odkryc prawde o swoich bohaterach odwolujac sie do intuicji widzow.

  5. Tak sobie myślę, że może kiedyś obejrzę te filmy. Jak nie będę miała depresji, co nie wiem, kiedy nastąpi. A od dziś jeszcze Antonioniego można opłakiwać.
    Szyper – Enemy Mine?

  6. Bergman, Antonioni… dzisiaj myślałam, że się przesłyszałam. Niestety. Chociaż, cóż, staruszkowie.

  7. szyper, sorry, ale Latający Potwór Spaghetti nie popiera wojen religijnych 😉

    p. kiełbasa i tort również są bardzo podobne, bo zawierają tłuszcz 😉 znaczy, chcesz powiedzieć, że to Biały się mocno odróżnia od pozostałych. ale to jest prawda tylko z pewnego punktu widzenia.

    nielot, nie oglądaj Niebieskiego w depresji. Chyba.

    issue, owszem, staruszkowie, ale żeby tak dzień po dniu…?

  8. humm, chyba niezbyt przekonywujacy przyklad przytoczylas, bo ja o tym co mysle o metodzie Kieslowskiego a ty o skladnikach.

    Na Bialego spuszczam kurtyne milczenia, bo sama tu ostatnio pisalas o tolerancji 😉

  9. p. przykład był z kategorii absurdalnych 😉 nie podejmuję się poważnej dyskusji o tryptyku w komentarzach. natomiast naprawdę chętnie bym się dowiedziała, co masz aż tak przeciwko Białemu.

    szyper, no dzięki! od aliena również jestem dużo ładniejsza – chociaż w zasadzie to zależy kto patrzy 😉

  10. I tu masz słuszność. Gdyby bowiem patrzył na Cię taki alien, to mogłabyś mu się wydać równie piękna, jak człowiekowi stek. 😉

  11. szyper, ładny stek nie jest zły. acz wolałabym nie występować w tej roli, bo jakaś taka ograniczona mi się wydaje… 😉

  12. wiesz ds, nie ma co robic egzegezy nad Bialym, w ktorym poza muzyka i ostania scena laczaca go z ostatnia czescia tryptyku nie wiele mi sie podoba. Jak na komedie, to film mnie nie smieszy, jesli chodzi o historie o rownosci, to jest wyssana z palca, a drwina, ze Polak u siebie „potrafi” (w koncu Karol po powrocie do Polski odzyskuje potencje i zdobywa kase )to troche za malo.
    Ale moze to wina poprzeczki, ktora stawiam sobie ogladajac pozostale filmy Kieslowskiego, w ktorych o cos naprawde chodzi 😉

  13. ja kompletnie inaczej odbieram. to nie komedia, a chodzi w nim właśnie o to, że „u siebie” czy po prostu w innych okolicznościach zachowujemy się zupełnie inaczej. (a ja teraz to bycie „u siebie” naprawdę dogłębnie rozumiem). to właściwie jest wielkie pytanie, czym w takim razie jest równość ludzi – wobec czego są równi – i sugestia odpowiedzi jest ukryta dość głęboko. historia owszem, naciągnięta, napisałam to nawet; ale to jest tak samo odrealniony film jak „czerwony” przecież.

Dodaj odpowiedź do ds Anuluj pisanie odpowiedzi