Że drugi tom Larssona jest lepszy?

Albo wszyscy ulegli zbiorowej hipnozie, albo mnie się przypadkiem dostał jakiś niewłaściwy egzemplarz. W  moim przez pierwsze 135 stron (przez tyle wczoraj przebrnęłam) Lisbeth kupuje trzy stoliki, pięć foteli, ileś par dżinsów oraz papier toaletowy, przy którym nie ma podane ile rolek, nie rozumiem dlaczego, a także masę innych rzeczy. Wszystko wyliczone z niezwykłą drobiazgowością i podanymi nazwami oraz adresami. No dobra, jest jeszcze huragan, ale tak trochę mimochodem. Tego to bym się spodziewała po Murakamim oraz Whartonie…. zaraz, czekajcie… przecież oni też są niezwykle poczytni.

21 thoughts on “Że drugi tom Larssona jest lepszy?

  1. Murakami? dar opowiadania? a w którym dokładnie miejscu? 😉 Irvinga nawet kijem nie zamierzam dotykać po ostatniej, dzięki.

  2. A choćby w opowiadaniach. Na kilku stronach Murakami potrafi stworzyć mini-świat bohaterów.

    Oczywiście można czuć się zawiedzionym, jeśli wymaga się tradycyjnego opowiadania z wstępem, rozwinięciem i puentą.

  3. nie wiem czy Murakami ma dar opowiadania ale jedno jest pewne, ze to co pisze (np. „Hard-boiled Wonderland and the End of the World” albo „Kafka nad morzem”) kojarzy mi sie z surrealistycznym malarstwem Magritte’a.

  4. Nad powieściami Murakamiego na kolana nie padam (chociaż czytuję), ale opowiadania są absolutnie genialne. Pod względem budowania KLIMATU za pomocą tak oszczędnych środków i wręcz szczątkowości fabuły. Niesamowite. Są jak czarne dziury – mocno skondensowane 🙂 Wydobycie się z takiego opowiadania zawsze zajmuje mi chwilę czasu 🙂

  5. Gościu, ikar, ok, opowiadań nie czytałam, skoro tak to spróbuję przeczytać. na żadną powieść już mnie nikt nie namówi 😉

    p. ależ skąd! Magritte’a BARDZO lubię 😉

    ***
    I nikt nie stanie w obronie Larssona?

  6. I część podobała mi się bardziej, choć pocieszę Cię, że początek II jest co prawda słabszy, ale potem zdecydowanie się rozkręca;)

  7. no cóż, ja drugą część mogę tylko zjechać, jest kiepska jak Irving 😉 trójka jest fajna, ale jeszcze nie dosłuchałam do końca, więc wiesz, zasadniczo się nie powinnam wypowiadać 😉

  8. a mnie jakoś Murakami z Whartonem nie pasuje w jednym worku 🙂
    Murakamiego czytać UWIELBIAM, a tego drugiego – nie.

  9. Larssona nie czytalem i czytac nie zamierzam. Murakamiego natomiast odkrylem dawno, nie jestem wiec „ofiara” hipnozy. Mnie akurat jego opowiadania nie ruszaja. Natomiast Hard-boiled Wonderland and the End of the World, Kafka nad morzem, czy Kronika ptaka nakrecacza sa fantastyczne. Ale trzeba lapac klimat, widocznie do Ciebie Murakami nie przemawia;-)
    Taki np. Foer. Czytalas, podoba Ci sie?

  10. „Poczytność” oraz „sprzedawalność” książek działa na mnie odstraszająco. No, w każdym razie nie zachęcająco 😉

  11. ikar, może i słusznie zrobiłaś 😉

    matyldaa, rzeczywiście od strony 242 się rozkręcił i jest przyzwoity. ale napisać 242 strony O NICZYM to jednak trzeba umieć 😉

    zupa, i tak przeczytam, wiadomo…

    bere, obaj to drobiazgowi nudziarze, którym się wydaje że ich książki mają GŁĘBIĘ.

    W. przykro mi, nie złapałam klimatu, a jak bohater siedział miesiącami w studni to zaziewałam się na śmierć. nie wiem gdzie tam jest klimat, w takiej studni. ale ok, wszystko de gustibus.

    Sze, na mnie też. ale mimo wszystko czasem się nie mogę oprzeć. no cóż. słaba jestem 😉

  12. whartona czytałam pasjami w liceum i ostatnia rzecz jaką bym o nim rzekła to że coś mu się wydawało na temat głębi. sądzę, że facet bardzo dobrze umiał zarabiać pieniądze 🙂 o tym drugim wiem tyle co nic – bo już nie jestem w liceum i czytam inne rzeczy 😉

  13. spt, owszem, wydawało mu się że przekazuje Mądrości na temat Człowieka. możliwe że w liceum tego nie czułaś. A Murakami niestety jest kandydatem do Nobla, acz nadal mam nadzieję że to kaczka dziennikarska.

  14. p, tak właśnie sądzę. szymborska nie pisała o siedzeniu w studni! 😉
    (aczkolwiek uważam że bardziej od Miłosza i Szymborskiej Nobla powinien był dostać Herbert, ale mogę sobie uważać)

  15. no tak, Herbertem mnie zalatwilas, bo to jest takze i moja opinia co do hierarchii kandydatur.

    A ze studnia masz chyba jakis problem , czy jestes klaustrofobka ? 😉

  16. hahahah, to prawda –. przyczepiłaś się ds tej studni, on w tym Ptaku nakręcaczu jeszcze sporo makaronu gotował 😀

  17. p, ikar, przepraszam, ale studnia była tam kluczowym elementem przemiany wewnętrznej bohatera oraz symbolem oderwania od marności świata tego, więc nie mówcie mi o makaronie i nie używajcie argumentów ad personam 😉
    swoją drogą zupełnie serio ciekawe czy kiedyś nagle mi się odwidzi i mi się taki Murakami spodoba. w końcu stosunek do książek się zmienia. czy może już jestem za stara i za zblazowana…

Dodaj odpowiedź do ds Anuluj pisanie odpowiedzi