Powiadam, że szaleństwo to jest. W ciągu trzech godzin na mieście dziecko me otrzymało
– lizaka od sprzedawcy w kiosku
– ciasteczko od kelnera w knajpie, którą poszło zwiedzać na własną rękę
– cukierka od sprzedawczyni w innym sklepie
– piłeczkę od sprzedawcy w sklepie z pamiątkami, gdzie normalnie nie bywam, ale okoliczności mnie tym razem zmusiły.
Nie licząc jakiegoś miliona ciasteczek z anyżkiem, upieczonych przez moją alzacką znajomą. Myślę, że po prostu przestanę go karmić, i nieźle na tym zaoszczędzę.
Ciasteczka z anyżkiem dobrze pasują do le grand vin de Bordeaux. Jak również paluchy serowe mojego własnego wyrobu.
Pamiętam batoniki princessa które moje dziecię lat 4 dostało w pubie, za to że ładnie tańczyła ( a starzy w tym czasie pili piwo ;-))
konsekwentnie od początku zabraniałam dziecku brać cokolwiek od obcych. mnie kiedyś w dzieciństwie jeden obleśny wczasowy dziadunio próbował zmolestować na lizaki.
małgośka, czyli to ponadkulturowe 🙂
spt, no właśnie, mam świadomość że najwyższy czas zacząć trenować pod tym kątem, ale rozmiary tego zjawiska mnie na razie zwyczajnie przerosły. no i nie nadążam – ja go chyba na smyczy muszę mieć?
Paluuuuuuchy seroweeeeeee!!
są smycze dla dzieci ;)))))
naprawdę 🙂
w całej akcji z miarę luźnym podejściem do NORM – tam gdzie wchodzi w grę bezpieczeństwo – jestem bezwzględna. skala zjawiska jest ogromna – i co co go mogą wykorzystać są tego bardzo świadomi. jak Ty tego, że w knajpie lepiej brać butelkowe – prawda ? 🙂
To bardzo powszechne zjawisko, które dotyka nie tylko „właścicieli” dzieci , ale i psów 🙂 Gdy szłam na bazar z moja sunią urozmaicone śniadanie miała zapewnione (począwszy od kiełbasy z grilla a skończywszy na wędzonych rybach ). Ja swojego syna uczyłam, że wziąźć może tylko w mojej obecności i po moim wyraźnym pozwoleniu, sama częstuję dzieci po uprzednim zapytaniu matki czy mi wolno i czy dziecku wolno to zjeść (niestety w swoim otoczeniu miałam kilkoro dzieci ciężko uczulonych na np. czekoladę czy owoce, więc teraz pytam).
Sze, przyjedź to Ci zrobię. i wina poleję.
spt, oczywiście.
kiciaszara, i tak też będę robić.
Aha, czyli paluchy obecnie wychodzą :-DDD
Baronowa, tak. WIĘCEJ MĄKI 😉 prawie jak goethe przed śmiercią, nie? 😀
pozwalasz zjeść czy zabierasz słodycze, które dostał Twój syn?
a ja to bym zjadła tych ciasteczek anyżkowych…
Kiedys maly p. wyszedl z przedszkola z guma
do zucia. Na pytanie, skad ma gume,
„Od Carole” powiada, a Carole skad miala ?
„No Pierre dal jej z paszczy !”.
Pozygalam sie na miejscu 😉
Kamenari, pozwoliłam.
thernity, niestety JUŻ nie ma 😉
p. Ty coś mało odporna jesteś jak na matkę (kiedyś) małego dziecka…