„The Best Science Fiction of the Year 5” red. Neil Clarke (opowiadania z roku 2019)

 “The Painter of Trees” by Suzanne Palmer. Narrator(ka) jest na planecie, którą ludzie zaczęli terraformować, zanim się zorientowali, że miejscowe zwierzęta są inteligentne, i rozmawia z jednym z ostatnich tubylców. Ten maluje drzewa dla upamiętnienia zmarłych pobratymców. Interesujący jest tu chwyt, że współczujący/a narrator(ka) pierwszoosobowy/a jest częścią rady, o której mówi się w trzeciej osobie, ale do końca nie wiemy, którą z uczestniczących w niej osób. Dość okrutne, zwięzłe; może nieco zbyt nachalne te podkreślenia, że ludzka kultura jest obowiązkowo „forward”, większa subtelność przydałaby głębi.

“Emergency Skin” by N.K. Jemisin. Hugo 2020.

“In the Stillness Between the Stars” by Mercurio D. Rivera. Statek kosmiczny leci na Nową Ziemię, trzysta lat, pasażerowie w hibernacji, ale tylko na sto lat, potem przerobią statek na pokoleniowy, ale na razie lecą dopiero od ośmiu miesięcy i wybudzają z hibernacji lekarza psychoteraputę. Rzecz błyskawicznie przechodzi w horror z morałem, że musimy żyć z konsekwencjami swoich wyborów.

“Sympathizer” by Karin Lowachee. Bohaterka znajduje się na odległym księżycu, gdzie są również alieni. Nieagresywni, ale kapitan statku każe do nich strzelać. Bohaterka odmawia. Intensywna, bardzo gęsta narracja, dość niezwykła rzecz. Natychmiast pomyślałam o powieściowym ciągu dalszym, otóż już był, na początku wieku, nawet ze trzy tomy. Jak kiedyś naprawdę nie będę miała co czytać, to może się skuszę.

“Knit Three, Save Four” by Marie Vibbert. Pasażerka na gapę ukrywa się w lukach statku kosmicznego, który powinien był wylądować dwa dni temu. Stres zwalcza robieniem na drutach. „Getting angry at the person who wrote this pattern distracted me from my inevitable demise.” Znajdują ją i okazuje się, że wszyscy mają problem. Wiadomo, co uratuje bohaterów, ale i tak całkiem zabawne.

“Moonlight” by Cixin Liu, translated by Ken Liu. Bohater odbiera telefon z przyszłości, od samego siebie. Musi uratować świat, zmieniając używane źródła energii. Może to zrobić. Kiedy się decyduje, odbiera kolejny telefon ze zmienionej przyszłości. Udało się uniknąć globalnego ocieplenia… ale to nie koniec problemów. Ależ ponure.

“By The Warmth of Their Calculus” by Tobias S. Buckell. Ludzie żyją w resztkach kosmicznej kolonii, korzystając z pojawiających się czasem w okolicy starych statków, świadectw bardziej zaawansowanej technologii. Ale nie tylko oni chcą zdobyć wiedzę, są również the Belshin oraz the Hunter-Killers, a sam statek może się okazać pułapką. Bohaterowie muszą się oddalić od niebezpieczeństwa, ale jak to zrobić bez zwracania na siebie uwagi? Bardzo plastyczne, wciągające, oraz to zdaje się polemika z klasycznymi „The Cold Equations”.

“Deriving Life” by Elizabeth Bear. Z antologii „Some of the Best from Tor.com”. Jak się już wie, o czym to jest, to bardzo dobre opowiadanie, nadal uważam, że mocno wyrastające ponad sf. Ale owszem, dołujące straszliwie.

“The Little Shepherdess” by Gwyneth Jones. Tytułowa pasterka to gatunek kałamarnicy, badanej na Pacyfiku przez bohaterkę, pracującej dla korporacji zamierzającej tamże wydobywać z dna oceanu minerały. Czy ta ludzka działalność nie zaszkodzi zwierzętom i jak sobie z tym poradzić. Szlachetna eko-bajka, napisana dość suchym stylem.

Such Thoughts Are Unproductive” by Rebecca Campbell. Narratorka rozmawia z matką w obozie poprawczym, o ile to w ogóle jest jej matka, bo prawdopodobnie to deepfake. Wszyscy są bezustannie śledzeni, wszystko to AI, nie wolno głośno mówić żadnej prawdy, a jacyś tajemniczy ONI zadają sobie masę trudu, żeby stwarzać fikcję dla jednej narratorki, wysyłając nawet do niej fałszywą ciotkę. Całkiem dobrze napisane, ale serio, niektórzy autorzy mogliby czasem otworzyć oczy, poczytać coś, i zobaczyć jak naprawdę wygląda totalitaryzm.
Znacznie ciekawszą wizję dystopii technologicznej prezentuje sierpniowy tekst Caroline M. Yoachim.

“The River of Blood and Wine” by Kali Wallace. Planetę Xivę opuszczają ludzie po stu latach kolonizacji, okzało się bowiem, że zamieszkujący ją gatunek pitka jest jednak inteligentny. Trochę pech, ojciec bohatera bowiem na tę zwierzynę polował. A bohater wraca teraz rozliczyć się ze swoimi wspomnieniami. Niegłupie, nieźle skonstruowane, i koresponduje z pierwszym tekstem w tym zbiorze.

One Thousand Beetles in a Jumpsuit” by Dominica Phetteplace. Isla jest na wyprawie przez pustynię, żeby testować drony i ai mające utrzymywać przy życiu przyszłych terraformatorów Marsa. Wszystko idzie inaczej, niż się spodziewała. Przyjemna rzeczowa narracja, fajna bohaterka, reszta raczej naiwna, brak wyraźnego zakończenia. Jest i ciąg dalszy, nieco głupawy.

“Permafrost” by Alastair Reynolds. Imponujące. W pierwszym zdaniu bohaterka zabija Vikrama, a potem jedzie na lotnisko. Dalej jest intensywniej, a jest to znowu podróż w czasie, żeby ratować środowisko (ciekawie koresponduje z wcześniejszym tu Cixinem Liu), osadzona w Rosji. Ujęcie klasyczne, nastrój świetny, trzyma w napięciu. Nominacja do Locusa za minipowieść.

The Work of Wolves” by Tegan Moore. Opowiada w pierwszej osobie pies ratowniczy, ale nie zwykły, tylko EI (Enhanced Intelligence). Cóż mogłoby pójść nie tak, przecież wszyscy lubią mądre pieski. No cóż, okazuje się, że mogą one być jednak za bardzo w the Uncanny Valley, a tymczasem zadanie czekające Serę i jej panią jest wyjątkowo trudne i skomplikowane. Sprawne, wciągające, i z zaskakującym zakończeniem.

Song Xiuyun” by A Que. Bohaterka jest kierowcą taksówki, ale zdalnie, bo to bliska przyszłość, w której można mózgiem sterować robotami i samochodami. Odbiera z lotniska matkę z synem, ten ostatni zachowuje się dość dziwnie, i czytelnik po 10% wie, o co chodzi i jak to się skończy, ale musi pozwolić historii rozwinąć się we własnym tempie. Całkiem przyjemnie się czyta. Usterka logiczna: cb pb jlemhpnć wrqmravr, cemrpvrż cenjqmvjl fla zhfvnł pbś wrść?

“Mother Ocean” by Vandana Singh. Paro pływa z płetwalem błękitnym, jej matka ma do niej pretensję, ponieważ nienawidzi oceanu równie mocno, jak Paro go kocha. Dużo wody, dużo.

Cratered” by Karen Osborne. Kate jest na Księżycu, całkiem zwyczajnie pracując, poszukując rzadkich minerałów dla zatrudniającej ją korpo, kiedy widzi wyrastający z regolitu kominek. Swój kominek, z ziemskiego domu, z zapasem drewna. I nie jest to halucynacja, bo jej kolega też go widzi, a AR na Księżycu jest zakazana. Muszę przyznać, że urocze otwarcie. Dalej przejmująco, świetnie napisane, trochę ściągnięte z Solaris.

“The Justified” by Ann Leckie. Nominacja do Locusa za novelette. Jesteśmy na jakiejś planecie z technologią nieodróżnialną od magii, rządzi niepodzielnie niejaka Merur, kasta Justified jest nieśmiertelna, może się odradzać w dowolnych ciałach, pozostali są single-lived, a Het jest Okiem Merur i ma się pozbyć wszystkich spiskujących przeciwko władczyni. To się pozbywa. Jest to ponowne opowiedzenie starego egipskiego mitu, próba wyłuskania czegoś ponadczasowego z fantastycznej narracji. Najbardziej do mnie przemówiło, że Het ma dość i życzy sobie odosobnienia.

“Old Media” by Annalee Newitz. Z antologii „Some of the Best from Tor.com”.

At the Fall” by Alec Nevala-Lee. Eunice została zaprojektowana do badania dna morskiego, ale pewnego dnia ludzie znikają i musi sama płynąć do domu. Dawno nie widziałam takiego klasycznego sf z solidną porcją science, dowiadujemy się między innymi szczegółów na temat cmentarzy wielorybów. Zakończenie oczywiste, ale nie o to tu chodzi.

“The Ocean Between the Leaves” by Ray Nayler. Bardzo dziwna rzecz, w której mamy Istanbul Protectorate, a bohaterka leży w szpitalu, umierając na ogólne zakażenie organizmu, troszczy się o nią wyłącznie jej brat, który musi strasznie harować, żeby zapłacić za szpital. Wszelkie dobra dostępne są wyłącznie dla obywateli. Po czym na jaw wychodzi niespodzianka.

“Rescue Party” by Aliette de Bodard. Na planecie Asphodel mają the Repository, które zamyka w swym wnętrzu ludzi jako żywe eksponaty. Decyduje o zabraniu bohaterki, która ma tylko 24 lata i zamierza uciec. Ale ja? Nikt jeszcze się stamtąd nie wydostał i nie wygrał z potężną AI, która tym zarządza. Jeden z tych nader fantazyjnych pomysłów de Bodard, realizacja skręcona w stronę horroru, nigdy nie zrozumiem tego odziedziczonego po Dozoisie uwielbienia autorów antologii dla tej autorki.

“Close Enough for Jazz” by John Chu. Bohaterka z kumplem wynalazła sposób modyfikowania wyglądu ciała przez manipulowanie mózgiem. Ona chce pracować dalej nad ulepszaniem, idąc w stronę pomocy tym, którzy nie czują się dobrze we własnym ciele, on usiłuje zachęcić inwestorów, prezentując mięśnie godne Hulka. Inwestorów nie ma. W pierwszej chwili wybałuszyłam oczy i rzekłam „ale jak, na coś tak magicznego NIE MA chętnych?!” Otóż Chu to przemyślał, w same mięśnie bez dowodu nikt nie wierzy, a dowodu nie mogą przedstawić, bo natychmiast zostaliby ukarani za nielegalne eksperymenty na człowieku. Interesujące, chociaż mam wrażenie, że można było więcej wycisnąć z pomysłu.

On the Shores of Ligeia” by Carolyn Ives Gilman. Amerykanie właśnie wysyłają załogę na Marsa, tymczasem Seth, Amerykanin w Sztokholmie, idzie pracować na Tytanie. Esa wysłała robota ze szkoloną przez niego AI, mogą odbierać jego wrażenia w czasie niemal rzeczywistym, z opóźnieniem 80 minut. Robot wpada w tarapaty. Zakończenie jest idiotyczne i brzmi socrealistycznie jak „Obłok Magellana”, a to dlatego, że oryginalnie było drukowane po chińsku, bo napisane na warsztatach sponsorowanych przez Chińczyków. Kręcę głową z niedowierzaniem; z drugiej strony rozumiem, że Clarke’owi podobał się spory kawałek tej wizji.

“The Empty Gun” by Yoon Ha Lee. Kestre jest ostatnią z wymordowanego domu Elaya i zamierza pomścić swoją rodzinę. W tym celu kupuje niezwykłą broń i płaci cenę za jej używanie. Bajka o zemście.

“Kali_Na” by Indrapramit Das. Rozbuchana, McDonaldowa w stylu wizja przyszłości, w której tworzy się AI-boginie hinduskie. Te muszą zwalczać trolle. Bohaterka pochodzi zaś z niskiej kasty.

“Painless” by Rich Larson. Z antologii „Some of the Best from Tor.com”

“Give the Family My Love” by A.T. Greenblatt. Nebula 2020.

Skomentuj